"Mokradła" Philippa Gregory




Philippa Gregory po raz kolejny mnie oczarowała. Gdy zobaczyłam, że wychodzi jej nową książka, wiedziałam, że będzie w mojej biblioteczce. Od pierwszych stron przeniosłam się na mokradła do chatki Alinor. Ten tajemniczy świat skradł moje serce i sprawił, że tu i teraz nie było ważne, a problemy bohaterki stanęły na pierwszym miejscu. 

Alinor Reeke nie ma łatwego życia: żyje w nędzy w XVII-wiecznej Anglii, w czasach gdy kobiety i ich godność się nie liczą. Trwają polowania na czarownice, a kobiety nie mają prawa głosu. Bohaterka ima się różnych zajęć, pomaga w młynie, zajmuje się ziołami, leczy chorych, odbiera porody. Mimo że jest bardzo przydatna w wiosce jest nikim. Ma dwójkę dzieci, które wychowuje najlepiej jak potrafi i męża pijaka, który zaginął na morzu, przez co również ma kłopoty i jest wytykana palcami. Pewnego dnia spotyka Jamesa, młodego emisariusza, któremu pomaga dostać się do dworu. Na tym znajomość się nie kończy, bowiem oboje czują, że rodzi się między nimi uczucie. 


"Nie wiedziałem, że w takim miejscu jak to spotkam taką kobietę jak ty". 


Alinor jeszcze wiele razy powtarza te słowa, oszołomiona nagłym przypływem uczuć. Nie może uwierzyć, że taki mężczyzna może pokochać prostą kobietę. Ta znajomość odmieni ich losy na zawsze. 

Bardzo chciałam by los Alinor się odmienił, jednak znając realia tamtych czasów obawiałam się, że to niemożliwe. Nad Alinor krąży jakaś tajemnica, nieszczęście wisi w powietrzu od pierwszych stron. Czytając "Mokradła" podziwiałam siłę i hart jej ducha, choć było mi jej ogromnie żal i przepełniał mnie smutek, że tak wyglądało życie kobiet. Mimo że bohaterka imała się wielu prac, ciężko pracowała i była użyteczna dla społeczności, uważana była za nikogo. Czułam jakby ciężar jej obowiązków spoczywał na moich barkach. Mimo tych wszystkich przeciwności Alinor była zawsze dobrej myśli i marzyła o lepszym życiu dla siebie i dzieci. Biorac pod uwagę jej pochodzenie, Alinor była bardzo mądrą, inteligentną i rozsądną kobietą. Na jej postrzeganie świata nie mają wpływu ludzie z wioski, ani nawet James. To jest chyba w niej najbardziej niezwykłe. 

“Mokradła” to powieść historyczna, jednak zaczytywałam się w niej jak romansie. Historia jest jedynie tłem, a przy okazji można się co nie co dowiedzieć o dawnej Anglii. Losy bohaterki przedstawione są na tle ważnych historycznych wydarzeń, dzięki czemu obserwujemy jak “wielkie sprawy” miały wpływ na jednostki, które pozornie nic nie znaczyły w społeczeństwie. I przede wszystkim bohaterką jest kobieta, która nie boi się samodzielnie myśleć i zna swoją wartość. 

Autorka maluje słowami, stworzyła postać kobiety pięknej i dumnej, choć ubogiej, żyjącej w okrutnych czasach i miejscu, z którego nie ma ucieczki. 


"Bądź ostrożna. Nie pozwól, by ludzie gadali. Nigdy, przenigdy nie daj im powodu, by myśleli, że masz jakieś tajemnice. Zawsze stąpaj w pełnym świetle dnia". 


Jestem szczęśliwa, że to dopiero pierwszy tom sagi o “kobietach, które nie bały się zawalczyć o swoje szczęście”. Ja jestem oczarowana i już nie mogę się doczekać kolejnych części. Portery zwykłych, prostych kobiet w takim wydaniu są najpiękniejsze. 

Komentarze

Popularne posty