"Matka i córka" Jenn Diaz


 


"... i myślała, że Bóg był niesprawiedliwy dla niej i dla całej jej rodziny, żyjącej zawsze na marginesie szczęścia”. 

 "Matka i córka” to powieść, która pojawiła się na mojej półce przypadkowo. Piękny to był przypadek, bo książka idealnie trafiła w mój gust. Jest tak emocjonalna, smutna i pełna przemyśleń, że momentami ściska serce, a ból bohaterek udziela się czytającemu. 

Na pewno jest to pozycja, która nie trafi do wielu czytelników ze względu na to, że nie ma tu akcji jako takiej. Akcja książka opiera się na przeżyciach, emocjach i myślach czterech kobiet, które łączył jeden mężczyzna. Po jego stracie Gloria, Dolores, Natalia i Angela próbują ułożyć swoje życie na nowo. Mają wiele, bo mają siebie, a jednocześnie są tak samotne... po stracie Angela nie potrafią znaleźć wspólnego języka- okazuje się, że był jedynym spoiwem, które je łączyło. Ta powieść jest niezwykle przejmująca, skłaniająca do wielu refleksji i przemyśleń. Kobiety będące tak blisko siebie, są zupełnie obcymi osobami. Mimo że rozmawiają ze sobą, nie słyszą swoich słów, nie są otwarte na własne i czyjeś pragnienia, są obok siebie, ale każda żyje w innym świecie. Pragną i marzą, a jednocześnie boją się tego. Tak wiele tu oczekiwań, samotności, niewypowiedzianych myśli, żalu do drugiej osoby. Cztery kobiety- zgorzkniałe, głodne miłości, nieszczęśliwe i samotne. Wszystko przez brak komunikacji i zbyt wiele oczekiwań, a za mało zrozumienia. Relacje między matką, a córkami i bratową są oschłe, grzecznościowe, ale jednocześnie nie można powiedzieć, że się nie kochają. Jednak ta miłość je niewoli, wciska w pewne schematy i nie pozwala w pełni cieszyć się życiem. 

Od dłuższego czasu bardzo interesuje mnie temat relacji między matkami a córkami i ogólnie temat macierzyństwa w literaturze. Tutaj odkryłam kolejne oblicze matczynej miłości. Niezwykłe w tej powieści jest to, że wnikamy w głąb każdej postaci i gdybyśmy mieli operować jedynie tym, co bohaterowie mówią, byłoby tego niewiele. Natomiast to co myślą, przeżywają i chcieliby powiedzieć, a wychodzi zupełnie inaczej, to istna lawina emocji.  

Na podstawie tej powieści widać, że skrywanie w sobie emocji i duszenie myśli działa jedynie na naszą niekorzyść. Często uwolnienie ich działa oczyszczająco i przynosi ukojenie również osobom z naszego otoczenia. Po skończeniu lektury długo zastanawiałam się jakby wyglądało życie bohaterek, gdyby były ze sobą szczere? Gdyby nie niewoliły się przez własne myśli? Piękna i refleksyjna lektura. 

Nie wiedziała co znaczy kochać, dlatego miała czelność oceniać, ferować wyroki, ale nikt nie wiedział, jak bardzo się kochali, nikt nie domyślał się szczęścia przepełniającego ich w każdej wspólnie spędzonej minucie. Nie było im lekko, ale czy życie może być lekkie i bezbolesne?” 

Komentarze

Popularne posty