"Wyrka. Utracony wołyński raj" Małgorzata Witko

 


Wyrka to polska kresowa wieś, która ocalała tylko dzięki wspomnieniom. Dzisiaj niewiele pozostało z jej zabudowań i niewielu pamięta, że kiedyś ten kawałek ziemi tętnił życiem... 

W książce poznajemy historię rodzin, które żyły w tej i pobliskich wsiach. Mieszkańcy żyli według ustalonego od wielu lat rytmu, który wyznaczały pory roku. Mimo że była to wieś, na mapkach widzimy, że było tu sporo domków i zabudowań, jeszcze więcej mieszkańców i dzieci, których każda rodzina posiadała nawet ośmioro lub dziewięcioro. Ich życie kręciło się wokół pracy lub szkoły. Razem z wyrczanami przeżywamy wszystkie święta, prace w polu, codzienne problemy, wspólne śpiewy, choroby. Witamy nowych członków Wyrki i żegnamy tych, którzy odeszli. Obserwujemy rok z życia wsi nim wybucha wojna. Co zaskakujące, nikt o wojnie nie mówi wcześniej- jest ona ogromnym zaskoczeniem. Docierały do mieszkańców pewne pogłoski, natomiast w tak małej społeczności ludzie skupieni byli na pracy i przyziemnych problemach. Z tego spokojnego życia wyrywa ich wybuch wojny i wydarzenia 1943 roku.  Przepaść między sielankowym i momentami trudnym życiem na wsi, a wojennymi przeżyciami była gigantyczna. Połowa książki jest bardzo spokojna, przez co późniejsze wydarzenia uderzają z dużo większą siłą. Nienawiść i brutalność z jaką zetknęli się mieszkańcy była porażająca. Cała wioska została spalona, zniszczona i zrównana z ziemią. Mieszkańcy wymordowani lub wywiezieni na roboty do Niemiec. Po Wyrce nie zostało prawie nic... Na zdjęciach, które możemy oglądać w książce, w miejscu dawnych zabudowań widzimy pola, krzyż, drzewa, które dawniej stały przy czyimś majątku. Dzięki historiom dawnych mieszkańców, listom i zdjęciom udało się odtworzyć obraz Wyrki. Dla mnie to niezwykle wzruszające i niewiarygodne jak wielka jest siła ludzkiej pamięci, przeżyć i przywiązania do tego miejsca. Wielu mieszkańców chciało wrócić do Polski, choć niewiele tu na nich czekało.  

Konstrukcja książki jest bardzo ciekawa, bo przechodzimy przez takie rozdziały jak lato, jesień, zima i wiosna, gdzie poznajemy mieszkańców, burzę, gdzie wybucha wojna i noc, czyli rzeź wołyńską i zrównanie wioski z ziemią. Ostatni rozdział to dzień i losy mieszkańców, którym udało się przeżyć. Rozdziały przeplatane są fotografiami wyrczan, które jakimś cudem ocalały i stanowią świadectwo dawnego życia w Wyrce. Kuczyńscy, Leszczyńscy, SzachniewiczowieHajdamowiczowieKorzenieccy,GrabowscyChororowscy, Doleccy i inne rodziny żyły naprawdę. Ci, którzy przeżyli, dali świadectwo piekła na ziemi. 

Po tej książce w głowie wciąż siedzi mi pytanie: ile w Polsce czy Ukrainie było takich wiosek, które nie przetrwały? Które zostały zniszczone? Gdzie nikt nie przetrwał? Których nikt nie pamięta, bo nie ma już świadków lub pamięć o wydarzeniach jest zbyt bolesna by się tym dzielić?  

 “Wyrka. Utracony wołyński raj” to bolesna historia o prawdziwych zdarzeniach. Przetrwała dzięki dzielnym osobom, które zechciały podzielić się wspomnieniami.  

“Zatopiła się w modlitwie, myśląc o mamie i ojcu. To tutaj widziała ich razem po raz ostatni. To tutaj po raz ostatni uśmiechali się do siebie i tutaj nauczyli ją, czym jest miłość. To stąd wywiozła ją ukrytą w sercu, by przekazać dalej. Z Wyrki”. 


Za książkę z całego serca dziękuję wydawnictwu Znak Horyzont!

"Wyrkę. Utracony wołyński raj" znajdziecie tu:

https://www.empik.com/nasza-wyrka-utracony-wolynski-raj-witko-malgorzata,p1270785736,ksiazka-p?fromSearchQuery=wyrka

Komentarze

Popularne posty