"Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim" Maria Kowalska, Wiktor Krajewski

 


“Nie wszystkie rany są jeszcze zabliźnione, ale nie powiem, że potrzeba na to czasu, bo skłamałabym. Niektóre nie zabliźniły się do końca i już wiem, że to nigdy nie nastąpi. Ale muszę z tym żyć. Nauczyłam się akceptować i przyzwyczaiłam się do nich. Nie jestem w tym wyjątkowa. Takich jak ja są setki. Z mojego pokolenia każdy skrywa blizny, tylko nie każdy chce się do nich przyznać”. 

“Kobiety pistolety” to historia pani Marii Kowalskiej- sanitariuszki z pułku Baszta- spisana przez Wiktora Krajewskiego. Historia bardzo niezwykła, bo pani Maria była jedną z czterdziestu kobiet, które po powstaniu trafiły do obozu w Stutthofie. Były jedynymi Polkami o statusie jeńców wojennych, które trafiły do obozu. Mówiono na nie “kobiety pistolety” i przyznaję, że nie pamiętam bym kiedykolwiek wcześniej zetknęła się z tym określeniem, więc tym bardziej byłam zaciekawiona tą historią. Sama bohaterka książki przyznaje, że mało się o tym pisze i mówi. Tym bardziej cieszy fakt, że “Myszka” zdecydowała się opowiedzieć o swoich losach.  

Wiktor Krajewski oddaje głos pani Marii, książka to wywiad, gdzie autor jedynie podsuwa temat do rozmowy, zadaje pytania, a opowieść po prostu płynie. Bohaterka to kobieta zwykła i niezwykła. Sama o sobie wypowiada się bardzo skromnie, nie widzi swojego bohaterstwa i poświęcenia- wszystko co robiła była naturalną koleją rzeczy. W takich relacjach zawsze uderza mnie jak mocno zmieniało się życie podczas wojny. Pierwsza część wywiadu jest bardzo spokojna, wręcz sielankowa, bo pani Maria opowiada o rodzinie i czasach przed rokiem 1939. Później nastają ciężkie czasy, wojna powstanie Stutthof, marsz śmierci. Książka ożywa dzięki zdjęciom, których jest tutaj mnóstwo. Mam jedynie niedosyt, że książka jest krótka, mam wrażenie, że nie wszystko zostało opowiedziane. Miałam nadzieję na poznanie powojennych losów rodziny pani Marii, przeczytania czegoś więcej o jej mężu i ich wspólnej drodze. Czy to celowy zabieg? Czy pani Maria nie chciała o tym mówić? Na początku zaznacza, że są historie, o których nie ma sensu opowiadać. “Nie o wszystkim jednak się mówi i nie wszystko się wspomina”... 

Mówi się, że o wojnie napisano już wszystko. Mnóstwo jest relacji powstańców czy byłych więźniów obozu. Ciągle jednak żyją świadkowie tych zdarzeń i ich historie są spisywane. Dlaczego? Bo ich czas mija. Już niedługo nie pozostanie żaden świadek, ich życie i opowieści są na wagę złota.  

“Los był poniekąd w naszych rękach, mimo że zostały one związane kolczastym drutem”. 

 

 Współpraca z wydawnictwem Prószyński i s-ka.

Książkę znajdziecie tu:

https://www.empik.com/kobiety-pistolety-maria-kowalska-w-rozmowie-z-wiktorem-krajewskim-kowalska-maria-krajewski-wiktor,p1287305510,ksiazka-p?qa=kobiety%20pistolety&ac=true

Komentarze

Popularne posty