"też tak mam" Magdalena Kostyszyn


Też tak mam.

Tez tak mam. 

Też ta mam. 

 

Niejedna z nas pomyśli tak co kilka stron. To reportaż o kobietach i różnych odcieniach kobiecości. Macierzyństwo, bezdzietność, kariera zawodowa, zajmowanie się domem, samotność, nierówność, szczęście i smutek, mierzenie się z ocenianiem, ciągła walka. Książka, która otwiera oczy, uczy empatii i pokazuje, że w byciu kobietą nie ma jednej słusznej drogi.  


A ty nie masz prawa oceniać. 


I narzucać komuś swojego stylu życia i przekonań, bo tobie jest akurat dobrze z drogą, którą wybrał*ś. Są kobiety, które pragną być matkami, te które chcą ,a nie mogą, są takie, które zrobią wszystko by nimi nie być. Kobiety, które chcą skupić się na pracy i te, którym najlepiej jest w domu. Szczęśliwe, zranione, doświadczone, spełniające się w swojej drodze i te, które jeszcze szukają. Poświęcające się innym i żyjące tylko dla siebie. Jesteśmy tak różne i tak piękne, ale cholernie ciężko jest być kobietą... 

Czytając tą książkę zaznaczałam co chwila cytaty. Tak bardzo do mnie trafia jej przekaz i słowa tych kobiet. Autorka bazuje na doświadczeniach swoich, koleżanek i wielu, wielu innych kobiet, dzięki czemu “też tak mam” ma charakter uniwersalny i jest głosem wielu z nas. I choć to niecałe 200 stron to potrafi rozbawić, zasmucić, rozwścieczyć i dać ogromnego kopa. Myślę, że to taka książka, która zrobi ogromne wrażenie na każdym, kto chce poczuć co naprawdę czują kobiety. I wejść w ich rolę. 

Nie oddam słowami wszystkich emocji, które mi towarzyszyły, bo jest tego zdecydowanie za dużo. Polecam przeczytać i przekonać się na własnej skórze ile razy przyjdzie ci przyznać, że też tak masz? 

 

“Zresztą nie wystarczy już być tylko dobrym, wystarczającym czy- o zgrozo! - przeciętnym. Trzeba być najlepszym. Tylko taka kategoria się liczy”. 


“Generalnie jest tak, że kiedy postanawiasz zostać z dzieckiem w domu, słyszysz” brak ambicji, leń, odpieluszkowe zapalenie opon mózgowych. Kiedy postanawiasz wrócić do pracy, słyszysz: samolub, karierowiczka, pępek świata. Kiedy masz więcej nić dwójkę dzieci, stajesz się patologią, plebsem i dzieciorobem. Kiedy nie masz ich wcale, jesteś egoistką i nienawidzisz ludzi”. 


“Wstydziłam się, że inni zobaczą, jaka jestem nieudolna. Wstydziłam się, że pomyślą, że to moja wina, że dziecko nie śpi, płacze. Ale wyrzutów sumienia nie fundowałam sobie tylko ja. Pomagali wszyscy. ‘Po co nosisz?’, ‘Może jest głodna?’, ‘Nakarm ją’, ‘Na pewno brzuch ją boli’, ‘Może jej za zimno?’, ‘Przyzwyczaiłaś ją, to masz’, ‘A spróbuj zrobić tak, a może tak’ “. 


“On taki marudzący, wszystko na nie. Było mi przykro, koleżanki miały takie uśmiechnięte dzieci. Do dupy wchodzisz temu dziecku, nieba uchylasz, a ciągle jest źle”. 


“Wróciłam do pracy i trochę odżyłam. Wreszcie miałam się po co umalować, po co ubrać. Do szesnastej się uśmiechałam, ale popołudniami dalej wyłam. Cieszyłam się na poniedziałek, smuciłam na piątek. Przepłakiwałam urlopy i wakacje. W sumie płakałam codziennie”. 


“Do trzydziestego roku życia wszystko musiałam sprawdzać na własnej skórze. Dopiero w tym wieku uświadomiłam sobie, co lubię, co jest dla mnie ważne. I co? Mam się teraz pakować w uczenie tego wszystkiego swojego dziecka? Kiedy mnie samej nikt nie nauczył kochania?” 


“Nie chce mieć dzieci. Napawają ją wręcz chorobliwym obrzydzeniem. Boi się ich. Nie chce poświęcać całego czasu komuś innemu i przez to zaniedbywać wszystkich innych sfer życia. Nie chce, żeby jej ciało zmieniło się przez ciążę. Nie chce żyć w ciągłym strachu, że coś się stanie, biegać na wywiadówki, do lekarzy i nie wiadomo gdzie jeszcze...”.


“Nie muszę się martwić, że nie dostanę urlopu, że nie będę mogła umówić się na wizytę u lekarza czy nie zobaczę przedstawienia w przedszkolu u dziecka. Bycie kurą domową nie jest teraz modne. Teraz jest moda na robienie kariery. To frustrujace, że jeżeli ktoś ma inne priorytety niż reszta, z marszu traktuje się go jako kogoś gorszego”. 


“Uważam, że pierwsze sześć miesięcy, może rok, macierzyństwo samo w sobie jest samotne. Bo choćby skały srały, choćby każdy nie wiem jak bardzo chciał ci pomóc, tak naprawde jesteś w tym wszystkim sama. Dla mnie najgorsze było nawet nie karmienie co dwie godziny w nocy (…), ale moment, kiedy widziała, jak wszyscy wychodzą z domu, by wieść normalne dorosłe życie. Ta świadomość, że inni jedzą, kiedy chcą, robią co chcą i kiedy chcą, a ja byłam cały czas uwiązana”. 


“Gdyby umiała krzyczeć.  

Ale nie umiała. 

Gdyby kogoś miała. 

Ale nie miała. 

 

Gdyby nie była kobietą”. 

Komentarze

Popularne posty