"Praca na całe życie. O początkach macierzyństwa" Rachel Cusk


 “(...) miałam niczym nieuzasadnione, ale wyraźne wrażenie, że ciąża, poród i początki życia z dzieckiem były jednocześnie dziełem przypadku i zrzadzeniem sił znacznie potężniejszych ode mnie, że właściwie nie miałam w tej kwestii nic do powiedzenia”. 

“Urodzenie dziecka nie tylko oddziela kobietę od mężczyzny- oddziela ją także od własnego ‘ja’, głeboko zmieniając jej pojęcie o tym, co znaczy żyć”. 


“W miejsce pytania o to, kim jest kobieta, jeżeli nie jest matką, pojawia się inne: kim jest kobieta, jeżeli jest matką. I kim tak naprawdę jest matka”. 


“Według tej książki dzieci karmione piersią nie dość, że dłużej żyją, są zdrowsze i bardziej odporne od dzieci karmionych butelką, to niewykluczone, że są od nich również bardziej inteligentne. To ostatnie stwierdzenieczytam kilkakrotnie, bo nie mogę go zrozumieć. Ale o ile wiem, nie byłam karmiona piersią, co może tłumaczyć ten problem”. 


“Od pięciu lat nie przespaliście ani jednej całej nocy. Rozumiecie, choc niejasno, że osoby postronne uznałyby, że sami podjeliście taką decyzję, sami jesteście sobie winni, ale nawet jeśli to prawda, wy tego nie pamiętacie. Jesteście jak ludzie niesprawiedliwie osadzeni w więzieniu, jak postaci z powieści Kafki, które odbywają karę, nie znając jej powodu”. 


“Często wydaje mi się, że ludzie nie mieliby dzieci, gdyby wiedzieli, na czym to naprawdę polega”. 


“Matka to kraina, z której pochodzimy”. 


“Praca na całe życie. O początkach macierzyńśtwa” to książka, który po wydaniu wywołała liczne kontrowersje i podzieliła czytelników. Podobno też jeden z amerykańskich publicystów postulował o odebranie autorce dzieci. Zabrałam się więc za nią bardzo chętnie i czytając zastanawiałam się gdzie tu ta kontrowersja? Które fragmenty są tak oburzające? Bo dlaczego czytelniczki polubiły tą książkę, wiem od razu 😉 

Po przeczytaniu licznych książek na temat macierzyństwa, jego blasach i cieni, jednocześnie sama tkwiąc w tym stanie, uważam, że ten pamiętnik świetnie ilustruje stany emocjonalne matki i przeszkody z jakimi zmaga się na co dzień, jednak nie jest on wybitny czy szczególnie oryginalny. Autorka w ciekawy sposób przedstawia przejście ze stanu ‘bycia kobietą’ w stan ‘bycia matką’, obrazuje życie po i przed, do którego nie ma powrotu, mierzy się z brutalną obojętnością i brakiem wsparcia, niknięciem na tle swojego dziecka. Wszystko to zostało już opisane i choć zawsze czytam takie fragmenty z myślą, że wiem, co autorka czuje i dumą, że odważyła się to opisać, to nie rozumiem czemu przyznanie się do trudności w bycia matką uznawane jest za kontrowersyjne? 

Autorka stawia szczerość na pierwszym miejscu i ja za bardziej kontrowersyjne uznałabym metody i porady, jakie otrzymywała (a nie stosowała) niż sam fakt pisania o swoich uczuciach. Niewątpliwie to, co jest tu oryginalne to liczne nawiązania do literatury, np.do “Emmy”, “Dziwnych losów Jane Eyre” czy wierszy. Z taką perspektywą się jeszcze nie spotkałam, a te fragmenty ciekawie uzupełniaja pamiętnik i czynią go bogatszym.  

Myślę, że “Praca na całe życie...” będzie dobra książką dla mam, które chcą i nie boją się dowiedzieć co może je czekać na macierzyskiej drodze i osób, które nie czytały zbyt wiele tego typu książek. Na pewno jest tu wiele myśli i uczuć, które matki noszą w sobie głęboko, a nie zawsze chcą o tym mówić. 

Komentarze

Popularne posty