"Ocalić syna" Lucinda Berry
"– To zupełnie co innego. Nie masz raka.
Uśmiechnął się do mnie bez zapału.
– Masz rację. Mnie dolega coś znacznie gorszego. Kiedy człowiek ma raka, ludzie nadal go kochają".
"Każdy dzień życia spędzam w nienawiści do samego siebie. Powiedz mi prawdę: gdybyś to była ty, czy chciałabyś żyć w taki sposób?"
"Ocalić syna" to książka naprawdę grubego kalibru. Choć według mnie bardziej to dramat niż thriller, to ładunek emocjonalny zawarty w książce i cała historia rozkłada czytelnika na kawałki.
Każdy z nas widzi swoje dziecko w pozytywnym świetle i chyba nigdy nie przyszłoby nam do głowy,że mogłoby komuś wyrządzić krzywdę. Wyobraź sobie,że pewnego dnia twój nastoletni syn przychodzi do ciebie i mówi,że skrzywdził dwie dziewczynki. Nie raz,kilka. Boi się i ma wyrzuty sumienia,wie,że to nie było dobre. Chce ponieść konsekwencje,a ty bronisz go mimo że jego czyny były złe. On sam jednak w głębi duszy jest dobry...Tak myśli matka,która kocha i dla której dziecko jest całym światem.
Historia jest pełna dramatycznych zdarzeń,pytań bez odpowiedzi,scen przemocy,żalu nad matką i nad dzieckiem. Czy złe uczynki, których mocno żałujemy,mogą przekreślić całe nasze życie? Czy da się odkupić wyrządzone krzywdy? Czy nastolatka, który się pogubił można nazwać pedofilem? Jaki los go czeka? Czy inni mają prawo napiętnować jego i całą rodzinę?
Nie ma tu prostych odpowiedzi,a historia Noaha wywołuje ciarki. Autorka obarcza czytelnika bardzo dużym bagażem emocjonalnym,czasami myślałam,ze nie dam rady przebrnąć dalej. Wina Noaha jest niewątpliwa,ale czy zasłużył na taki los? Serce każdej matki rozpadnie się tu na kawałki,bo historia opowiedziana jest właśnie przez matkę chłopaka, przez co zanurzamy sie w jej uczyciach i bólu w pełni. I nie raz żal nam będzie oprawcy,który jakby nie patrzeć jest tylko dzieckiem... Książka niejednoznaczna,mieszająca w głowie,pozostawiająca pustkę i poczucie niesprawiedliwości...
Komentarze
Prześlij komentarz