"Etiuda życia" Magdalena Buraczewska- Świątek
"Ale teraz, gdy słuchał tej pieśni, tej modlitwy o nadzieję, wiedział jedno – niektórych rzeczy nie można zdradzić. Niektórych pieśni nie można uciszyć".
"Etiuda życia" to trzecia i ostatnia część sagi "Różany Jar",gdzie dźwięki fortepianu przeplatają się z rozpaczliwym pragnieniem wolności...i miłości. W zaciszu polskiego dworu,który już nie jest tak bezpieczny jak dawniej,kiełkują marzenia o odzyskaniu niepodległości,odnalezieniu swojego miejsca na ziemii i uchronienia najbliższych przed bolesnymi zawirowaniami.
W tej części nadal obserwujemy rozterki Aleksandry drżymy o bezpieczeństwo mieszkańców Różanego Jaru,których los przestał oszczędzać,a niebezpieczeństwo czyha za każdym rogiem. Nadal nie są nam znane losy Stefana,a intencje Igora ciężko odczytać. Saga nieuchronnie zbliża się do końca,a im bliżej finału,tym autorka gwarantuje szybsze bicie serca. To zaskakujące i emocjonujące zakończenie,dzięki któremu saga jeszcze długo pozostanie w waszych sercach...
Żal mi żegnać się z bohaterami,z pięknym Różanym Jarem,jego spokojnem i bezpieczeństwem,ktore chwieje się w posadach,jego mieszkańcach o silnych charakterach i prostych sercach. Z Aleksandrą, która zachwyca talentem,wrażliwością,niezywkla intuicją i uporem. Za Igorem,który zaskakuje,rani i pociesza,jest nieprzewidywalny i niebezpieczny i zmienny...za Stefanem o dobrym sercu,który musi wybierać i chyba żaden wybór nie byłby dobry u prosty. Za Zosią, której mądrość i prostota wzruszają i ujmują przy każdym wypowiadanym słowie. Za wrażliwością i uważnością na każde zdanie z jaką zapisana jest saga,za dźwiękami fortepianu i melodią, którą słyszę w głowie,mimo że to tylko (albo aż) słowa.
"Etiuda życia" zamyka wszystkie wątki, pociesza i daje nadzieję,choć mała zadra zostaje w sercu. Nie ma wolności bez ofiar,bez poświęcenia, bez złamanych serc,tęsknot i tajemnic. Będę jeszcze długie myśleć o Aleksandrze i jej miejscu na ziemii...
Współpraca reklamowa z wydawnictwem Replika 🩷
"Ostatni pocałunek-desperacki, gorzki od łez, których żadne z nich nie pozwoliło sobie uronić. Jego usta na jej ustach, jego
dłonie w jej włosach, jakby chciał zatrzymać tę chwilę na zawsze. Zanim zdążyła cos jeszcze dodać, już go nie było. Tylko krzewy zaszeleściły lekko, tylko ślad buta na mokrym piasku świadczył o tym, że tu byl. Że to nie sen, nie majak zrodzony z tęsknoty. Powietrze wciąż držało od jego obecności, jej wargi paliły od
pocałunków, które mialy starczyć na nie wiadomo jak długo. Gdzieś w oddali znów zahukała sowa, a Krzna płynęła dalej obojętna na ludzkie dramaty, na miłość, której wspomnienie musiało wystarczyć na długie tygodnie samotności".
"Bo to nie tak miało być. Nie o taką Polskę walczymy. Nie o taką,
co na krwi i zemście stoi. - Odwrócił się powoli. - Mój dziad mawiał zawsze: jak chcesz dom postawić, to najpierw grunt oczyść, ale nie zatruj. Bo na zatrutej ziemi nawet najpiękniejszy dom się zawali".
"Najtrudniejsze jest to, ze człowiek widzi, jak nienawiść zjada ludzi od srodka. Jak zmienia ich w kogos, kim nie są, I nie ma
na to lekarstwa. Nie ma mikstury na zaślepienie".
"– Wiesz – powiedziała cicho – kiedyś marzyłam o wielkiej miłości. O czymś gwałtownym, namiętnym, jak w książkach. A potem…
– A potem? – Jego głos był miękki.
– A potem życie nauczyło mnie, że prawdziwa miłość jest jak
ten dwór. Trwała. Spokojna. Dająca schronienie".



Komentarze
Prześlij komentarz