"Bezsilna" Piotr Kościelny

 


"Miłość matki. To silniejsze niż cierpienie".

Rzadko zdarza się bym po kryminale nie mogła się aż tak pozbierać...W "Bezsilnej" autor kreśli portret miejscowości,gdzie zło po cichu zadomawia się wśród mieszkańców. Karmi się strachem,poczuciem zagrożenia,bezsilnością i drugimi szansami dawanymi na wyrost. Na oczach czytelnika rośnie w siłę,a sam rozwój akcji przeraża i wywołuje ogrom emocji. Długo nie zapomnę o tym tytule...

Wrocławski policjant przenosi się do małego miasteczka by ułożyć sobie życie z ukochaną. Gdy związek się rozpada,postanawia zostać i zaczyna żyć życiem mieszkańców,którzy oprócz kradzieży słoików z piwnicy i drobnych występków prowadzą spokojne życie. Oczywiście tylko pozornie. Młoda matka dowiadująca się o ciężkiej chorobie jest w desperacji,bo nie ma znikąd wsparcia i pomocy przy dziecku. Krystyna Mazur po śmierci męża cicho znosi przemoc syna. Zło uwięzione jest za murami ścian i tylko kwestią czasu jest,kiedy zrobi mu się tam za ciasno i zacznie szukać swoich ofiar nieco dalej...

Dałam się ponieść tej historii,bo niedojżże jest napisana mistrzowsko,płynnie,z odpowiednim dramatyzmem to jeszcze porusza tak bolące tematy i oddaje je perfekcyjnie. Małe miasteczko,które na pierwszy rzut oka jest nieciekawe i ciche skrywa wiele tajemnic,bólu, przemocy,nadużyć i patologii. Kaci żerują na swoich ofiarach,wybierają tych słabszych,cichych,bezbronnych,dobrych by móc się karmić ich strachem jak najdłużej. Straszne,bo bardzo prawdziwe i napisane okrutnie realnie.
Autor szybko prowadzi akcję,mimo że książka liczy prawie 500 stron- nie znajdziecie ani jednego momentu spowolnienia. Wręcz przeciwnie- im dalej,tym większa ciekawość,ból i strach. Sama odczuwałam niemal fizycznie to,co dzieje się w książce, nie raz miałam ciarki czy łzy w oczach,szczególnie przy rozdziałach o matkach,których to dramat rozgrywa się na pierwszym planie.
Istotne dla książki są nie tylko kryminalne sprawy i śledztwa Tomasza i Anny,ale też ich losy. Bardzo ich polubiłam,czuć między nimi wszystkie te emocje i rodzące się uczucie,a dialogi wywołują usmiech na twarzy. W ogóle język "Bezsilnej" obfituje w policyjny żargon czy wulgaryzmy,za którymi nie przepadam,a tu po prostu wtapia się w tło powieści, ale też bardzo dobry humor czy budowanie napięcia i perfekcyjne oddawanie emocji.
W "Bezsilnej" zło jest namacalne,ma ludzką twarz i jest po prostu nie do zatrzymania. Zakończenie rozrywa na kawałki i choć jest pewnym wymierzeniem sprawiedliwości to czytelnik pozostawiony zostaje z pytaniem: ile zła musi się wydarzyć by w końcu ktoś zadziałał? Czy sprawiedliwość musi mieć aż taką cenę? Czemu udajemy,że nie widzimy?

Zło krzyczy,a ofiary milczą.
Zło się panoszy,a świadkowie odwracają twarze.
Zło działa,dobro ma związane ręce...

Z malutenkich minusów: opis na okładce zdarza dużo za dużo! I ujęłabym odrobinkę wspominek dawnych spraw,bo choć ciekawe to momentami ma się ochotę jednak już przejść do teraźniejszości. Nie rzutuje to zupełnie na całość, więc to tylko tak na marginesie 😉


Współpraca reklamowa z wydawnictwem Czarna Owca.

Komentarze

Popularne posty